Było trochę jak w pisanej na gorąco powieści Stiega Larssona...

Poprzez nasze akcje udało się nam poznać wspaniałych ludzi. Im też, gościom i sympatykom, dziękujemy. Przygotowujemy plan nowych działań na rok 2011. W ich opracowaniu pomogą nam Wasze historie.




czwartek, 9 września 2010

Ubolewanie, ale zgodne z normą

Wysiadałam z pociągu w Gdańsku Politechnice. Jeszcze jasno było i ja jestem mimo wieku sprawną osobą i zsunęłam się po prostu - to jest dość duża odległość, mimo że po remoncie - między peron a pociąg. Stamtad młody człowiek mnie wyciągnął na peron. Miałam złamanie ręki – dłoni, oraz zranienie, także opatrzyli mnie w tym studenckim szpitaliku, i do tej pory przechodzę rehabilitację. Grać prawdopodobnie nie będę mogła, bo powstał przykurcz. Najlepsze było, że pani która zamykała i otwierała drzwi od pociągu po prostu w ogóle nie podeszła! Nie zapytała czy pomóc czy nie. A ja wstałam i napisałam potem do SKM-ki, pojechałam tam osobiście, rozmawiałam z rzecznikiem, i dostałam odpowiedź, bo napisałam też do nich maila.

Dostałam odpowiedź, że stopnie są w normie. Dostałam list polecony właśnie z tą odpowiedzią, że wyrażają ubolewanie, że życzą powrotu do zdrowia, ale wszystko jest zgodne z normą.

Od 50 lat jeżdżę kolejką SKM-kami, bo jeździłam jeszcze do szkoły muzycznej jako dzieciak. Wcześniej żaden taki wypadek mi się nie zdarzył. Teraz wsiadam do pierwszego wagonu, idę do obsługi pociągu i proszę o pomoc.

Tak wyglądał mail wysłany przez panią Krystynę do SKM w lipcu 2009:

Witam.

W sobotę 18 lipca 2009 ok.19.30 wysiadając z pociągu SKM do Gdańska, na stacji Gdańsk-Politechnika potknęłam się na schodku, wpadając między peron a stojący pojazd. Natychmiast pomógł mi sie wydostać z tej niebezpiecznej pułapki młody mężczyzna. Upadając na peron zraniłam rękę i silnie potłukłam biodro. Gdy wstałam, pociąg odjechał. Widziałam tylko, że kierownikiem pociągu była kobieta (zamykała drzwi). Prosiłabym o pilny kontakt z ta osobą.

Pomocy udzielono mi na oddziale chirurgii akademickiego Szpitala w Gdańsku-Wrzeszczu (dyżur miał dr Pirski).

Od poniedziałku 20lipca jestem pod stałą opieką poradni chirurgicznej NZOZ Śródmiescie w Gdyni przy ul.Żwirki i Wigury, leczę sie u dr Korzeniewskiego (co 2 dzień zmiana opatrunku na ranie szarpanej dłoni, z tego powodu nie mogę mieć założonego gipsu, choć jest złamana kość śródręcza).

Jest to mój pierwszy wypadek na kolei, choć korzystam z jej usług kilkadziesiąt lat. Ale to nie tylko moje zdanie-niebezpieczne są odległości metalowych schodków od peronu, mimo ostrożności nietrudno o incydent, który był moim udziałem.

Z poważaniem

Krystyna Pawlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.