Było trochę jak w pisanej na gorąco powieści Stiega Larssona...

Poprzez nasze akcje udało się nam poznać wspaniałych ludzi. Im też, gościom i sympatykom, dziękujemy. Przygotowujemy plan nowych działań na rok 2011. W ich opracowaniu pomogą nam Wasze historie.




środa, 29 września 2010

Poranna historia matki

Chciałabym opowiedzieć o zdarzeniu, które miało miejsce dzisiaj na peronie Gdynia Główna po godzinie 8 rano. Moja nastoletnia córka jak zwykle jechała kolejką do szkoły. Na przystanku wysiadł najpierw mężczyzna, potem miała wysiadać moja córka. Kobieta stojąca za nią najpierw niechcący nadepnęła jej na sznurówkę, uniemomożliwiając ruch, a potem usiłowała się przepchnąć. W ten sposób zepchnęła ją między wagon a peron. Całe szczęście córeczka zaczepiła plecakiem o schody wagonu. Dzięki temu inni pasażerowie szybko ją wyciągnęli. Gdyby spadła niżej,
mogliby nie zdążyć jej uratować. Dzięki Bogu pociąg w Gdyni Głownej stoi dłużej niż na innych przystankach. Gdyby nie to, mogłbym już nie mieć dziecka. Skończyło się dobrze. Córka ma tylko zadartą skórę i siniaki, ale przez czyjąś głupotę ,przez niedostosowanie peronów mogła zginąć.

Agnieszka Reszczyńska-Urban


poniedziałek, 13 września 2010

Szansa w Sopocie

W Sopocie o 15tej czekamy na peronie SKM. To władze miasta zaproponowały tę godzinę. Nie była wygodna dla naszych przyjaciół, ani naszych wolontariuszy. Dla miasta też w końcu okazało się wygodna. Dziesięć po trzeciej dzwonię do wiceprezydent Sopotu.
- Już jedziemy - słyszę.
Jedziemy - skąd? Urząd Miejski znajduje się przy wyjściu z peronu. Można dojść.

Dzień zaczął się od telefonu wykonanego przez przedstawicielkę Urzędu Miasta Gdańska. Krzyczała na nas. Za co? Nie wiem, bo gdy ludzie na mnie krzyczą, przestaję słuchać. Potem była konferencja prasowa w Urzędzie Miasta Gdyni. Hostessa z urzędu prowadząca konferencję krąży naburmuszona, bo dziennikarze słuchają nas przez 2 i pół minuty. Po wyjściu z konferencji nastąpiła jeszcze rozmowa z przedstawicielem jednej organizacji pozarządowej, który na korytarzu Urzędu Miasta Gdyni zdziwił się, niejako, że jeszcze żyjemy: - Przecież nie macie żadnych pieniądzy! Skąd miał tę wiadomość? W sumie więc trochę strach się dopytywać dlaczego Urząd Miasta Sopot "nie dojechał".

Trudno opisywać wydarzenia ostatnich dni. Język upraszcza się do banału. A raczej język banału okazuje się jedynym adekwatnym.

Tymczasem, ponieważ oczekiwanie się przedłuża, postanawiamy zwiedzić nowo oddany po remoncie peron SKM w Sopocie.





Pierwszy obiekt, który rzuca nam się w oczy, to informator dla osób niepełnosprawnych. Jak zwraca uwagę dr Marek Wysocki, usytuowanie kosza przed informatorem sprawia, że osoby potrzebujące informacji będą albo na niego wpadać, albo będą musiały go omijać. Gdy naciskamy guzik na informatorze, okazuje, że nie dobiega z niego żadna informacja - nie działa.

czwartek, 9 września 2010

Ubolewanie, ale zgodne z normą

Wysiadałam z pociągu w Gdańsku Politechnice. Jeszcze jasno było i ja jestem mimo wieku sprawną osobą i zsunęłam się po prostu - to jest dość duża odległość, mimo że po remoncie - między peron a pociąg. Stamtad młody człowiek mnie wyciągnął na peron. Miałam złamanie ręki – dłoni, oraz zranienie, także opatrzyli mnie w tym studenckim szpitaliku, i do tej pory przechodzę rehabilitację. Grać prawdopodobnie nie będę mogła, bo powstał przykurcz. Najlepsze było, że pani która zamykała i otwierała drzwi od pociągu po prostu w ogóle nie podeszła! Nie zapytała czy pomóc czy nie. A ja wstałam i napisałam potem do SKM-ki, pojechałam tam osobiście, rozmawiałam z rzecznikiem, i dostałam odpowiedź, bo napisałam też do nich maila.

Dostałam odpowiedź, że stopnie są w normie. Dostałam list polecony właśnie z tą odpowiedzią, że wyrażają ubolewanie, że życzą powrotu do zdrowia, ale wszystko jest zgodne z normą.

Od 50 lat jeżdżę kolejką SKM-kami, bo jeździłam jeszcze do szkoły muzycznej jako dzieciak. Wcześniej żaden taki wypadek mi się nie zdarzył. Teraz wsiadam do pierwszego wagonu, idę do obsługi pociągu i proszę o pomoc.

Tak wyglądał mail wysłany przez panią Krystynę do SKM w lipcu 2009:

Witam.

W sobotę 18 lipca 2009 ok.19.30 wysiadając z pociągu SKM do Gdańska, na stacji Gdańsk-Politechnika potknęłam się na schodku, wpadając między peron a stojący pojazd. Natychmiast pomógł mi sie wydostać z tej niebezpiecznej pułapki młody mężczyzna. Upadając na peron zraniłam rękę i silnie potłukłam biodro. Gdy wstałam, pociąg odjechał. Widziałam tylko, że kierownikiem pociągu była kobieta (zamykała drzwi). Prosiłabym o pilny kontakt z ta osobą.

Pomocy udzielono mi na oddziale chirurgii akademickiego Szpitala w Gdańsku-Wrzeszczu (dyżur miał dr Pirski).

Od poniedziałku 20lipca jestem pod stałą opieką poradni chirurgicznej NZOZ Śródmiescie w Gdyni przy ul.Żwirki i Wigury, leczę sie u dr Korzeniewskiego (co 2 dzień zmiana opatrunku na ranie szarpanej dłoni, z tego powodu nie mogę mieć założonego gipsu, choć jest złamana kość śródręcza).

Jest to mój pierwszy wypadek na kolei, choć korzystam z jej usług kilkadziesiąt lat. Ale to nie tylko moje zdanie-niebezpieczne są odległości metalowych schodków od peronu, mimo ostrożności nietrudno o incydent, który był moim udziałem.

Z poważaniem

Krystyna Pawlak

wtorek, 7 września 2010

Problem nie do rozwiązania?

Witam,

Popieram waszą akcję.

Sam zastanawiałem się nad tym problemem już conajmniej kilka razy jak
tylko odwiedzałem miasta zagranicą. Szczytem jest tutaj Londyn gdzie
wszędzie ostrzegają "mind the gap", a ten cały gap to ledwo 10cm. U nas za
to o przerwie nikt nawet się nie zająknie mimo, że sporo osób ma z tym
codziennie problem.

Dla SKM od lat ta przerwa to "problem nie do rozwiązania". Oficjalnie
piszą, że nowe składy przystosowane są dla niepełnosprawnych, ale
nieoficjalnie podczas prywatnych rozmów np. na targach sami przyznają, że
ta rampa dla wózków nie ma sensu i jest tam tylko dlatego, że Unia wymaga
tego dla dofinansowania, a rozstawienie rampy trwa nawet 5 minut...

Ten "problem nie do rozwiązania" na świecie rozwiązany został już dawno.
To, że SKM nic z tym nie robi wynika właśnie z tego, że nikt przed wami
nie zajął się na publicznie problemem. Wymówka SKM, że nie da się połączyć
niskich peronów z wysokimi to bajka - od lat w Niemczech funkcjonują
systemy pre-metra (taki większy tramwaj) w tym także dwusystemowego. Jeśli
taki skład staje przy wysokim peronie w tunelu metra - otwierają się drzwi
bez rozsuwania podłogi, jeśli wjeżdza na ulice i staje przy niskim peronie
tramwajowym, otwierają się drzwi i wysuwa się specjalna drabinka
umożliwiająca wyjście z pojazdu na niski peron.

Problemem głównym jest to, że na liniach SKM jeżdżą składy EN57 i to je
się remontuje, a one są po prostu za wąskie. Poszerzenie ich było by
pewnie trochę droższe, ale ponieważ nikt się nie dopomina więc nikt tego
nie robi.

Oczywiście w SKM problemów jest znacznie więcej jak:
- źle rozplanowane wnętrza (nowe składy)
- brak uchwytów dla osób stojących itd ale to już osobny temat.

Pozdrawiam,

Szymon
Miłośnik Kolei

sobota, 14 sierpnia 2010

Poważna Historia

Dnia 2 sierpnia chciałam pojechać do Gdańska z Gdyni Głównej. Wchodząc do kolejki wpadłam między peron a kolejkę. Pani za mną pomogła mi wyjść. Dojechałam do stacji Sw.Maksymiliana i musiałam wyjść bo bardzo mnie bolała noga. Poszłam na pogotowie tam zdezynfekowano mi nogę, zrobiono zastrzyk i zawinięto bandażem.

Następnego dnia miałam zdjąć bandaż co zrobiłam i smarować Liotonem
1000. Niestety żel okazał się dla mnie mocno alergizujący noga mi spuchła, zrobiła się mocno czerwona i bolesna. Wczoraj byłam u lekarki pierwszego kontaktu , która skierowała mnie do chirurga. Od wczoraj robię kompresy z lodu i siedzę w domu. W poniedziałek będą dwa tygodnie od wypadku a ja ponoszę konsekwencje czyjejś bezmyślności, Mam 70 lat, ale jestem sprawna ruchowo.

Włodarze miasta stale się martwią o kierowców aby samochód mogli stawiać na skwerkach ale przecież ludzie starsi ich nie obchodzą. Można z nich kpić i
proponować im godną śmierć ale nie godne wchodzenie do kolejki.

Z poważaniem,
Teresa Jasińska